Jak widać moja fascynacja starym, smętnym stepowaniem wskazówek po tafli cyferblatu sięga dalej, niż można się spdziewać, zachacza już o szorstkie pochrobotywanie przesypujących się mikroziarem chwil, ulutności, drobiabiazgów, niepozorności... nic nie znaczeń żądzących światem... nic-nie-znaczeń ziarnistości piasku...
Klepsydra... fascynowała mnie od wczesnych lat dziecinnych... nie zabraknie dla niej miejsca w moim nowym domu:)
2 komentarze:
Uwielbiam taką biżuterię,a Twoja jest wyjątkowo interesująca
Takie naszyjniki są naprawdę przepiękne :)
Prześlij komentarz